Dobre relacje Izraela z Turcją miały być dowodem, że państwo żydowskie może blisko współpracować z krajem muzułmańskim. Wygląda na to, że nie może.
"Tylko umarli widzieli koniec wojny, przyparli teraz nas do muru więc się brońmy." i7 8700k / RTX 3060Ti / Acer XF240H / Razer Deathadder v2 / Logitech G413 / Thrustmaster T300RS GT / Sim Masters shifter / Acaris handbrake
“@brooksloux @xsulwayxx Czy jeśli byłby koniec świata to wszyscy by tak po prostu umarli czy jakoś byśmy to czuli?”
To był najpiękniejszy kolor, jaki w życiu widziała. Na tych, którzy przeżyli wybuch bomby atomowej, mówi się w Japonii "hibakusha" - ludzie dotknięci wybuchem. Kiedy umierają, ich imiona
Nie będzie fuzji amerykańskiego Newsweeka z portalem informacyjnym Daily Beast. Po kilku tygodniach obie strony zrezygnowały z rozmów na temat połączenia.
Pierwsze prawybory w Partii Republikańskiej w Iowa nie wyłoniły wyraźnego zwycięzcy, ale przyniosły zdecydowaną porażkę rywalom uchodzącego za faworyta w wyścigu do nominacji
EK8dNz. "Barwy szczęścia" odcinek 2500 - środa, o godz. w TVP2 Te sceny z "Barw szczęścia" przejdą do historii, a jubileuszowy 2500 odcinek, który miał być wyjątkowo radosny na pewno doprowadzi wielu widzów do łez! Od śmierci Krzysztofa Kiersznowskiego minęły raptem dwa dni, Paweł Nowisz zmarł dokładnie 15 października, a Jan Pęczek odszedł 27 lipca, ale mimo to wszyscy trzej pojawią się na ekranie w szczególnych okolicznościach. W 2500 odcinku "Barw szczęścia" Stefan Górka będzie świętował kolejne urodziny, ale tego dnia zrozumie też jak bardzo jest samotny. Otoczony rodziną i przyjaciółmi nie pogodzi się z tym, że żona Waleria (Ewa Ziętek) go zostawiła. W dniu urodzin nie dostanie od ukochanej nawet życzeń. Na posępny nastrój Górki wpłynie też brak wiadomości od córki Kasi (Katarzyna Glinka). W zasadzie w urodziny przy Stefanie będzie tylko przyjaciel Tolek (Marek Siudym). Do czasu, bo w 2500 odcinku "Barw szczęścia" milczenie bliskich Stefana będzie częścią niespodzianki na część jubilata. Nie przegap: Czy Stefan Górka umrze w Barwach szczęścia? Śmierć Krzysztofa Kiersznowskiego zmusiła produkcję do zmiany scenariusza W "Feel Good" Kasia i przyjaciele Stefana w 2500 odcinku "Barw szczęścia" urządzą dla Górki przyjęcie. Zabraknie na nim tylko Zenka Grzelaka, który utknie w korku i nie dojdzie na czas. Zadzwoni jednak do Stefana z życzeniami i pokaże się mu na kamerce. - Kochany nasz sąsiedzie z Zacisznej, czego możemy ci życzyć? Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia. Bo to najważniejsze! - powie Zenek z uśmiechem na ustach. - Tak i jeszcze dobrych ludzi wokół, bo z nimi świat jest dużo lepszy - doda Basia (Sławomira Łozińska). - Tak jest! A osobiście cię uściskam jak tylko wydostanę się z tych korków. Wszyscy dzisiaj jadą na twoje urodziny - to będą ostatnie słowa Zenka do Stefana w 2500 odcinku "Barw szczęścia". - Nic się nie martw. Jedź powoli, my czekamy... - odpowie Górka. Zobaczcie w naszej GALERII ostatnie ZDJĘCIA trzech aktorów razem w 2500 odcinku "Barw szczęścia" >>> Sprawdź też: Ostatnie chwile Krzysztofa Kiersznowskiego przed śmiercią na planie Barw szczęścia. Wiedział już, że umiera - WIDEO Paweł Nowisz, czyli serialowy Fryderyk Struzik w 2500 odcinku "Barwy szczęścia" pojawi się w scenie zaręczyn Agaty (Natalia Zambrzycka) i Patryka (Konrad Skolimowski). Wnuczka odwiedzi dziadków w ośrodku opieki, pierwszy raz od dawna, żeby Fryderyk i Teresa (Jolanta Lothe) widzieli, że rodzina wciąż o nich pamięta. Kiedy Struzikowie będą przeglądać album z rodzinnymi zdjęciami z ust Fryderyka padną przejmujące słowa. - Tyle tutaj miejsca. Zmieszczą się nie tylko nasze wnuki, ale i prawnuki. A my, póki żyjemy, będziemy ich wspierać, bo oni nas wciąż potrzebują... Chociaż trzej zmarli aktorzy z "Barw szczęścia" w 2500 odcinku ostatni raz pojawią się razem, to osobno Kiersznowskiego i Nowisza będzie można oglądać jeszcze przez jakiś czas. Ten odcinek kręcono bowiem wczesną wiosną, gdy wszyscy jeszcze pracowali na planie. Na pewno Kiersznowski po raz ostatni pojawi się w 2543 odcinku "Barw szczęścia", który zostanie wyemitowany dopiero w styczniu 2022 roku. Z kolei Pęczek już więcej nie wystąpi w roli Zenka. Ostatnie chwile Krzysztofa Kiersznowskiego przed śmiercią na planie Barw szczęścia. Wiedział już, że umiera - WIDEO
Więź 1/2012 Łukasz Grajewski, Mirosław Jankowiak Pińska szlachta – Wiesz, co o Tobie powiedział Statkiewicz? – A co? – On powiedział, że nie jesteś szlachcicem. – Co? Tak mnie znieważył? Wnet mu pokażę swoje szlachectwo! Wincenty Dunin-Marcinkiewicz, Szlachta pińska Wincenty Dunin-Marcinkiewicz był drobnym szlachcicem, niezłym literatem i wielkim przyjacielem ludu białoruskiego. Pisał po białorusku, a jednym z efektów jego pracy był utwór teatralny Szlachta pińska z 1866 roku. Opisał w nim obraz mieszkańców Pińska i innych poleskich okolic, biedną szlachtę od chłopów nie różniącą się wcale, ale mającą duże poczucie własnej wartości. Niespełna 150 lat po publikacji Dunina-Marcinkiewicza, kreślimy jej nowy, współczesny rozdział. Szlachta i basta Irynę Kozak spotykamy siedzącą przy malutkiej niebieskiej kapliczce. Dłubie zaciekle kijkiem w ziemi, myślami jest gdzieś bardzo daleko. – Przed wojną stała tu cerkiew. Komuniści liny zaczepili, traktor podłączyli. Ot, taka polityka durna była w naszych wszystkich republikach – wzdycha. Nową kapliczkę już za Łukaszenki wybudował pewien miejscowy. Dorobił się w Ameryce i dwa tysiące dolarów przeznaczył na zbożny cel. – Tych komunistów to ludzie przeklinali. Oni w Boga przestali wierzyć. I wiecie co? Ci, którzy burzyli, to wszyscy młodo umarli. Jeden na motorze się rozbił, drugi pijany głowę rozwalił – kijek w rękach staruszki nie przestaje pracować. – Kim jesteśmy? Białoruskimi Poleszukami – mówi z przekonaniem. – Mówimy trochę po ukraińsku, trochę po białorusku, trochę po polsku. Wieś, w której mieszka Iryna Kozak, nazywa się Stajki i leży na terytorium białoruskiego Polesia, nieopodal granicy z Ukrainą. Kilkanaście drewnianych chat po obu stronach drogi. Tak zaczęto budować tu za Królowej Bony, która ziemie pińskie i kobryńskie posiadła we wczesnych latach XVI wieku. Rzemieślnicy z Włoch i Holandii tchnęli odrobinę cywilizacji w poleską głuszę. – Chciałabym, aby koło kaplicy postawili pomnik ofiarom wojny. Tylu ludzi zginęło… Tu kiedyś kilkadziesiąt chat było, dzieci pełno, a teraz? Siedmiu ludzi, wszyscy z garbami i kijkami. Ot, takimi jak mój – łza Iryny spada do świeżo wydrążonej kijkiem dziury. – A Stajki to kiedyś była szlachecka wieś. Ale o tym, to niech Wam mój syn opowie. Aleh Kozak gości nas w rozpiętej koszuli, eksponując swój wielki brzuch. – Mama, zrób nam jajecznicę, pomidorów naszych przynieś, koniecznie muszą skosztować – w roli gospodarza Aleh czuje się doskonale. – Historię trzeba znać – rozpoczyna swą gawędę. – Ten nasz Łukaszenka nieszczęsny w ogóle o historię nie dba, a tu przecież Wielkie Księstwo Litewskie było. Nasi przodkowie walczyli z Krzyżakami pod Grunwaldem – stwierdza zadowolony. Według Aleha, Stajki to wieś szlachecka. Tu od zawsze mieszkała szlachta i basta. A po czym poznać szlachtę? – No, chodzili tak samo ubrani, pieniędzy też za dużo nie było. Najłatwiej to po nazwisku. Szlacheckie kończą się na –cki: Dubiniecki, Ostrowiecki. Ale my Kozaki, też ze szlachty – dodaje i wyjmuje zdjęcie swoje pradziada, który służył w Armii Polskiej. – Zresztą sami zobaczycie, jak pojedziecie do wsi obok. Chojno to wieś chłopska. Tam was nikt nie nakarmi. Do chaty może wpuszczą, ale na tym koniec. U mnie zostańcie, po szlachecku was ugoszczę i rybek połowimy – zaprasza ochoczo. W końcu żegna nas wraz z matką po przyjacielsku, zostawia swój adres i telefon – jak znów będziecie, to musicie nas odwiedzić. Soroczki i kapelusze Jesteśmy w gościach u Kleofasa Siewieryna, który jest mistrzem poleskiego rękodzielnictwa. „Żaden festiwal w kraju nie obejdzie się bez jego tradycyjnych słomianych kapeluszy” – można wyczytać w jednym z przewodników po Pińszczyźnie. Takie nakrycia głowy zdobiły niejedną poleszucką głowę. A Poleszuk to kiedyś było zjawisko, dziwo prawdziwe. W międzywojniu przyjeżdżano na Polesie, żeby badać żyjący wśród bagien i lasów prymitywny lud poleski. Ferdynand Ossendowski, Józef Obrębski, Melchior Wańkowicz czy Józef Mackiewicz – przyciągała ich magia przyrody i prostota mieszkających tu ludzi. Kleofas Siewieryn malowniczo opisuje wygląd Poleszuka. – Najbardziej charakterystyczne były łapcie, obuwie wyplatane z łyka brzozy. Chodziło się w takich cały rok – opowiada, trzymając w ręku łapcie własnej roboty. – Oj nie były wytrzymałe. Jak się ludzie wyprawiali do miasta, to i dwie pary na zapas trzeba było zarzucić na ramię. Prawdziwe buty kupowało się u Żyda. W Dawidgródku robili i sprzedawali po wsiach. Ludzie rzadko je ubierali, do cerkwi w łapciach albo boso chodzili i przed samym wejściem nakładali – opisuje z uśmiechem. Chata Siewieryna pełna jest łapci, kapeluszy i tradycyjnych poleskich koszul, zwanych soroczkami, które miejscowa ludność szyła z tkanego własnoręcznie z lnu. – Teraz już nikt tak nie chodzi. W sklepach jest wystarczająco towaru – dodaje, prezentując odzieżowe relikty. – Chcecie wiedzieć, skąd taka nazwa wsi? Wólki powstały po zniesieniu pańszczyzny na terenach trudno dostępnych, gdzie chłopów zostawiano samych sobie. Tutaj powstała Mała Wólka, a cztery kilometry dalej jest Duża Wólka. Dlaczego tak? Bo tutaj mieszkało trzynaście osób, a tam czternaście. – Do naszej Małej Wólki podczas wojny przyjechali Niemcy – Siewieryn kontynuuje swoją opowieść. – Na wozie postawili megafon i puszczali w kółko: „Nie bójcie się, wyjeżdżajcie do pracy do Trzeciej Rzeszy”. Sam się nikt nie zgłosił, ale i tak nas w końcu w czterdziestym trzecim zabrali. Wywieźli do Mulhouse we Francji, gdzie pracowaliśmy w fabryce po dwanaście godzin dziennie. Wraz z Siewierynem przenosimy się na główną ulicę Małej Wólki. – Gdy Francuzi przywieźli nas z powrotem, to okazało się, że Niemcy spalili nasze domy – mówi. Odbudowaliśmy, choć teraz większość stoi już pustych. O tamtych czasach to cztery osoby pamiętają, tylko tyle nas starych zostało. Szwedów wrzątkiem zwalczali – W polskiej szkole skończyłem cztery klasy. Siedem lat to trwało, bo do trzeciej chodziło się dwa lata, a do czwartej trzy. Z nauczycielem po polsku rozmawialiśmy, a ze sobą, proszę pana, po swojemu, tak jak z wami teraz rozmawiam – 87-letni Władimir Ostrowski mieszka w Dzikowiczach, wsi malowniczo położonej nad Prypecią. Dzikowicze to wieś szlachecka. – Jeden z Ostrowskich był dowódcą w oddziałach Wielkiego Księstwa Litewskiego, a jak Szwedzi nas później napadli, to moi przodkowie wrzątkiem ich oblewali, o wieś walczyli – opowiada Ostrowski, który, jak na swoje 87 lat, zadziwia energią i jasnością umysłu. W chacie naprzeciwko mieszka Michał Dzikowiecki, który opowiada nam tę samą historię. Widocznie ich przodkowie walczyli ramię w ramię ze szwedzkim potopem. – Mnie nikt nigdy Poleszukiem nie nazywał. Mojego ojca polska władza bardzo ceniła – mówi. – Teraz ludzie śmieją się ze szlachty, wytykają nas, proszę pana, palcem. Wieś wykupili działkowcy, przyjeżdżają, a historia w ogóle ich nie interesuję. My w tych dwóch chatach z Dzikowieckim się trzymamy. Dwóch ostatnich przedstawicieli szlachty z Dzikowicz bierze nas nad brzeg rzeki Prypeć, gdzie wspominają: – Tu do wojny była piękna piaszczysta plaża – zaczyna Dzikowiecki. – Ludzie przyjeżdżali, grali w piłkę, pływali. Wszystko wyglądało inaczej. Błota były wszędzie. W takich oto czajkach pływaliśmy do krów na pastwisko – pokazuje tradycyjne drewniane łódki przywiązane do starego, zmurszałego mostka. – Do cerkwi też tylko łódką można się było dostać. Dziesiątki czajek podpływało pod sam płot. – A tutaj ryby łowiliśmy – wskazuje palcem Ostrowiecki. – Żydzi od nas kupowali, 50 groszy za kilogram płacili. Płynęli potem do Pińska, gdzie mieli swoje lodownie. A potem dalej: do Warszawy, do Poznania. Tylko, że tam już 2 złote za kilogram dostawali – mówi. Później, podczas obiadu opowiada o handlowej stolicy regionu, jaką był Pińsk. Pod plac targowy, urządzony w centrum miasta, nieopodal pofranciszkańskiego Kościoła, podpływała okoliczna ludność. Dziesiątki czajek wypełnionych towarami cumowało przy brzegu rzeki Piny. Dziś kościoła już nie ma. W 1953 r. został wysadzony przez komunistyczne władze. Plac targowy wybrukowano kostką, a pieczę nad nim sprawuje towarzysz Lenin, podobno jeden z największych na terytorium Białorusi. Co gruncik – Skirmuncik 30 kilometrów na wschód od Pińska, znajdują się Biżerowicze, słynne z obecności rodu Ordów. Ordowie, których nazwisko słusznie kojarzy się z mongolską Ordą, pochodzą od Dżyngis Chana. A przynajmniej tak mówi Maria Janicka, której rodzice pracowali w rezydencji Ordów w Biżerowiczach. – Pałac miał dwa piętra, a ganek wsparty był na czterech kolumnach. Mój ojciec pracował u pana jako ogrodnik. Jako mała dziewczynka latałam po tym ogrodzie. Jeszcze pamiętam grusze, jabłka, pomidory. Jak pan samochodem przyjechał to goniliśmy i spaliny wdychaliśmy. Takie to było dla nas wtedy ciekawe – śmieje się serdecznie. – Za pałacem była fabryka spirytusu. Jak bolszewicy przyszli, to najpierw zburzyli, a później wiadrami spirytus brali. Ziemię kopali i samogon pędzili. Pałac zburzono i nawet pański cmentarz się nie ostał. Ludzie rozkopali szukając złota – dodaje Janicka, która po wojnie kazała sobie zmienić narodowość w paszporcie z polskiej na białoruską. Losy dorobku Ordów ukazują smutne dzieje ziemiaństwa, które kojarzone z opcją propolską często angażowało się w sprawę białoruską. I tak Roman Skirmunt, przedstawiciel starego poleskiego rodu, wspierał dążenia białoruskiego narodu do niepodległości, finansując białoruskojęzyczną prasę. W lipcu 1918 r. objął tekę ministra w rządzie Białoruskiej Republiki Ludowej, quasi-państwa będącego przejawem dążeń niepodległościowych Białorusinów. W 1939 r. na majątek Skirmuntów w Porzeczu nieopodal Pińska napadło okoliczne chłopstwo, podżegane przez sowiecką agenturę. Roman Skirmunt wraz z rodziną został brutalnie zamordowany, a majątek rozgrabiony. Popularna rymowanka „Co gruncik – Skirmuncik, co morda – to Orda”, cytowana przez Marię Janicką, przestała być aktualna. Requiem – My byliśmy pińską szlachtą, a Polacy próbowali nas spolaczyć – z pustego oczodołu Wiaczesława Szałomieckiego co rusz ciekną łzy. Nie wiadomo, czy to wspomnienia tak go wzruszają, czy to po prostu defekt sędziwego ciała. Siedzi na ławeczce przystanku autobusowego. Na tabliczce z rozkładem jazdy odczytujemy zamazaną nazwę wsi: Szałomicze. – No a jakże! – wzburza się pytany o powiązania pomiędzy jego nazwiskiem a nazwą wsi. – Szałomiecki walczył w postaniu przeciwko carowi. Tam, gdzie jezioro było – pokazuje palcem w bliżej nieokreślonym kierunku – tam pojmano powstańców. Wszystkich wysłano na Sybir – zamyśla się. – Powstańcy, zasrańcy – do rozmowy włącza się towarzysz z ławki obok. – Co ty im za brednie wygadujesz? Jakaż to z nas szlachta? – głośno komentuje i przedstawia się. Arkadyj Połchowskij nie jest typem sentymentalnym, jak Szałomiecki, jego kolega. – Za cara, za pańskiej Polszy, za sowietów, teraz też to wszystko gówno, a nie życie. Szałomiecki wstaje, opierając się o laskę i ripostuję: – Jak nie szlachta? Jak chłopi panu drogę budowali, to my nie musieliśmy. Podymnego i świetlnego też nie płaciliśmy – tłumaczy. Wyjaśniają, że podymne trzeba było płacić za dym z komina, który leciał na drogę, a jak ktoś miał za duże okno i za dużo światła mu wpadało do chaty, to płacił świetlne. – I co z tego, skoro chleb na liściach klonu do pieca wsadzaliśmy i tak, jak wszyscy piekliśmy – kontruje Połchowskij. W końcu obaj zgadzają się co do istnienia szałomickich powstańców styczniowych. – Jeszcze przed wojną, w 1939 roku wójt, też Szałomiecki, postawił powstańcom pomnik z orłem, koło tego jeziora, gdzie zginęli. Jak ludzie widzieli, że sowieci się zbliżają, to rozebrali i wrzucili do wody – relacjonuje Połchowskij. Potomek wójta przypomina sobie drugą zwrotkę hymnu polskiego. – Dał nam przy-kład Bo-na-parte – niezdarnie intonuje, a z oczodołu znów płynie łza. Arkadyj stuka się w głowę: – Ech, widzicie go! Toż to wariat. Posłuchajcie mnie przez chwilę. Tu wszędzie błota były, na boso do lasu chodziliśmy. W czasie wojny gnębili nas policaje, a musicie wiedzieć, że to sami Ukraińcy byli. Jak po wojnie kołchoz zbudowali, to trzeba było konia oddać. Potem 30 lat jeździłem na traktorze. A teraz wieś umiera, dlatego wam to wszystko mówię. Tylko tak piszcie, żeby nas jeszcze na koniec nie wysłali do więzienia. Łukasz Grajewski, Mirosław Jankowiak Łukasz Grajewski - ur. 1985. Socjolog, absolwent Studium Europy Wschodniej UW. Pracuje w trzecim sektorze, prowadzi projekty edukacyjne i kulturalne w państwach Europy Wschodniej. Redaktor portalu o Partnerstwie Wschodnim Mieszka w Warszawie. Mirosław Jankowiak - ur. 1979. Filolog i kulturoznawca, adiunkt w Instytucie Slawistyki PAN, ekspert do spraw Białorusi i Łotwy w Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego. Zajmuje się Białorusią, Łotwą oraz Polakami zamieszkującymi obszar b. ZSRR. Mieszka w Legionowie. opr. aś/aś
Autor: Paweł Czechowski Tagi: Wywiady, Historia wojskowości, Książki, II wojna światowa, Polska, Niemcy, Austria, SzwajcariaOpublikowany: 2020-08-18 15:56Licencja: wolna licencjaWokół niemieckiej agresji na Polskę we wrześniu 1939 roku narosło wiele historycznych mitów. Które z nich są powtarzane najczęściej? Jakie były kluczowe momenty wrześniowych walk? Pod jakimi względami Polska była dobrze przygotowana, a gdzie pojawiły się poważne braki? Między innymi o tym rozmawialiśmy z dr. Robertem Forczykiem, historykiem, byłym żołnierzem Army oraz autorem książki „Fall Weiss. Najazd na Polskę 1939”.Paweł Czechowski: Jak wiele mitów funkcjonuje wciąż wokół niemieckiej inwazji na Polskę? Które z nich należy uznać za najpoważniejsze błędy? Dr Robert A. Forczyk jest absolwentem studiów historycznych na University of Notre Dame. Służył w armii amerykańskiej jako czołgista, a następnie oficer zwiadu w latach 1983-2003. W 1993 roku uzyskał tytuł doktora filozofii na University of Maryland. Obecnie jest konsultantem w sprawach lotnictwa w Waszyngtonie. Dr Forczyk jest autorem ponad 30 książek historycznych, w tym wydanej niedawno Fall Weiss. Najazd na Polskę 1939 . Jego główne zainteresowania badawcze dotyczą historii wojskowości Azji i Europy. Polscy dziadkowie dr. Forczyka pochodzili z Łodzi i Tarnowa. Robert Forczyk: Istnieją trzy podstawowe mity na temat niemieckiej kampanii w Polsce w 1939 roku:• Niemiecka Luftwaffe niszcząca polskie Lotnictwo Wojskowe na początku walk i to głównie na ziemi.• Polska doktryna wojskowa jako głupia, przestarzała i nazbyt uzależniona od wojsk konnych (w tym zawiera się też np. mit o polskiej kawalerii szarżującej na niemieckie czołgi).• Polska armia jako siła wyposażona w przestarzały sprzęt, a do tego bez środków do opracowania nowoczesnej błędem zagranicznych historyków – wzmocnionym przez niemiecką propagandę wojenną – było twierdzenie, że polska armia była przestarzała zarówno pod względem wyposażenia, jak i planowania. W rzeczywistości, poza kwestią samolotów myśliwskich, Wojsko Polskie w 1939 roku posiadało najnowocześniejsze uzbrojenie w wielu obszarach i wiedziało, jak prowadzić nowoczesną kampanię wojenną. Czołgi 7TP na manewrach (domena publiczna). Co 1 września 1939 roku stanowiło o sile niemieckiej armii – w aspekcie jakościowym, a nie ilościowym? Niemieckie dywizje pancerne dały Wehrmachtowi skoncentrowaną, mobilną siłę uderzeniową o dużej mocy. Obie strony miały czołgi, a najlepszy spośród polskich, 7TP, był równie dobry jak większość niemieckich czołgów. Polskie czołgi nie były jednak używane w masie. Gdyby Wojsko Polskie połączyło zarówno zmechanizowane brygady kawalerii (np. 10 BK, Warszawska BK), jak i dwa oddzielne bataliony czołgów, mogłoby utworzyć jedną własną dywizję pancerną.• Niemiecka artyleria polowa (10,5 cm i 15 cm) przewyższała większość polskiej artylerii polowej i została skoncentrowana, aby zapewnić dużą siłę jednak armia niemiecka nie miała w 1939 r. wielkiej przewagi jakościowej nad Wojskiem Polskim. Podobnie jak Polacy, Niemcy byli bardzo zależni od transportu konnego przy przemieszczaniu artylerii i zaopatrzenia. Co więcej, większość niemieckich jednostek rezerwowych była wyposażona w przestarzałą broń z czasów I wojny światowej lub w taką, którą przejęli wcześniej od Czy wspominana już ówczesna polska doktryna (i taktyka) wojskowa stanowiła właściwą odpowiedź na agresję Wehrmachtu? Nie. Polska doktryna wojskowa została stworzona przede wszystkim do walki z Armią Czerwoną, która nie była silnie zmechanizowana aż do lat stały się poważnym zagrożeniem dopiero w 1937 roku. Po śmierci marszałka Piłsudskiego polski Sztab Generalny przeprowadził badania, z których wynikało, że polskie siły zbrojne muszą zostać zmodernizowane, ale program ten miał zająć co najmniej pięć lat. Niemcy zaatakowały, podczas gdy Wojsko Polskie były dopiero w połowie programu dowódcy wojskowi nie spodziewali się ponadto szybkiego tempa działań wroga – przewidywali, że będą mieli więcej czasu na mobilizację i rozmieszczenie swoich sił, dlatego główny nacisk położyli na rozpoczęcie decydującej kontrofensywy pod Warszawą. Obsługa 37 mm armaty przeciwpancernej Bofors. Na zdjęciu żołnierze z Dywizjonu Przeciwpancernego 10 Brygady Kawalerii, ćwiczenia w roku 1938 (domena publiczna). W szerszej perspektywie, perspektywie całego dwudziestolecia międzywojennego – co Polska uczyniła dobrze (a co źle) w aspekcie wojskowym? Dowództwo Wojska Polskiego trafnie przewidziało zapotrzebowanie na nowoczesne działa przeciwlotnicze oraz przeciwpancerne i zainwestowało swoje skromne środki w produkcję doskonałych 37-mm działek przeciwpancernych Bofors i 40-mm dział przeciwlotniczych. Jednakże na początku wojny tej broni było wciąż zbyt mało, a Polska była zmuszona eksportować część tego uzbrojenia do Wielkiej Brytanii i Francji w celu zbierania czołgów konstrukcji polskiej i zmechanizowanie dwóch brygad kawalerii były krokiem we właściwym kierunku, ale nie udało się uzyskać wystarczających środków na ukończenie tych procesów w odpowiednim jednostki polskiej armii były odpowiednio wyszkolone i dobrze dowodzone przez zawodowych oficerów, potrafiły też świetnie radzić sobie w działaniach chodzi o błędy, Polska powinna była zbudować więcej fortyfikacji w celu ochrony kluczowych przepraw przez rzeki, takie jak Warta. Powinna była też zainwestować w zakup większej liczby min przeciwpancernych (które w rzeczywistości były niedrogie).Największym błędem było nieutworzenie dowództwa korpusu, przeznaczonego do kontrolowania dwóch lub więcej dywizji. Struktura grupy operacyjnej (GO) nie radziła sobie dobrze w walce, utrudniając koordynację podległych jednostek. Natomiast dowództwo korpusu niemieckiego mogło kierować jednocześnie 2-4 książkę Roberta Forczyka pt. „Fall Weiss. Najazd na Polskę 1939”Robert Forczyk„Fall Weiss. Najazd na Polskę 1939”40,99 złTytuł oryginalny: „Case White. The Invasion of Poland in 1939”Wydawca: Dom Wydawniczy RebisTłumaczenie: Jan Czy przed wrześniem 1939 r. istniała realna szansa, że pakt Ribbentrop-Mołotow nie zostanie podpisany? Niemiecko-sowiecka współpraca wojskowa sięga roku 1925, a oba państwa zamierzały w pewnym momencie podjąć działania napastnicze, więc pakt Ribbentrop-Mołotow wpisał się we wzorzec antypolskiej polityki ZSRR i Niemiec. Było jednak możliwe, biorąc pod uwagę wrogość między reżimem nazistowskim a reżimem komunistycznym, że porozumienie mogło nie dojść do skutku w 1939 r., ponieważ żadna ze stron tak naprawdę nie ufała drugiej. Gdyby pakt nie został podpisany, Hitler prawdopodobnie zdecydowałby się najpierw opanować tylko Gdańsk. Podpisanie paktu. Od lewej stoją: szef działu prawnego niemieckiego MSZ Friedrich Gauss, niemiecki minister spraw zagranicznych Joachim von Ribbentrop, Józef Stalin oraz minister spraw zagranicznych ZSRR Wiaczesław Mołotow (domena publiczna). Jakie były kluczowe momenty kampanii wrześniowej, które zadecydowały o jej przebiegu, poza inwazją sowiecką 17 września? Co zawiodło po polskiej stronie? Czy inne decyzje polskiego dowództwa mogły zmienić wynik walk? Decyzja o rozlokowaniu Korpusu Interwencyjnego pod Gdańskiem postawiła Armię „Pomorze” w trudnej sytuacji i została ona szybko pokonana, w ciągu trzech dni.• Porzucenie kluczowych miast przy granicy, takich jak Bydgoszcz i Częstochowa, umożliwiło Niemcom ściganie i nękanie cofających się sił polskich. Decyzja o wycofaniu się z linii Warty doprowadziła do załamania obrony.• Przedwczesne zaangażowanie Armii „Prusy” zmarnowało rezerwę strategiczną.• Wstrzymanie wysokiej jakości jednostek, takich jak 1 Dywizja Piechoty Legionów w Wilnie, zamiast przeniesienia ich do Warszawy przed gdyby polskie dowództwo rozkazało obronę większych miast, niemiecki natarcie zostałby spowolnione. Dywizje pancerne były w miastach bezużyteczne, a Niemcom brakowało Czego dzisiejszych Polaków może nauczyć historia pierwszych tygodni II wojny światowej? Nie liczcie na to, że obce narody uratują Polskę, ponieważ na pierwszym miejscu postawią własny interes.• Nie polegajcie na pasywnej obronie, ponieważ przekazuje ona inicjatywę wrogowi. Warto dokładnie zbadać podejście Izraela do obrony, ponieważ przetrwał on dziesięciolecia w otoczeniu wrogich sąsiadów, będąc przygotowanym do uderzenia jako pierwszy, gdy było to konieczne. Polska może powstrzymać obcą agresję tylko wtedy, gdy ma środki do aktywnej obrony (np. przez uderzanie w cele poza jej granicami).• Nie opuszczajcie terytorium Polski bez walki. Wykorzystujcie wszystkie zasoby, takie jak cywilna siła robocza, do tworzenia nowych umocnień (np. takich jak okopy, barykady uliczne w Warszawie).• Agresor może dążyć do wykorzystania wewnętrznych podziałów politycznych w Polsce. Zarówno Niemcy, jak i Sowieci użyli podziałów etnicznych i politycznych, aby uderzyć polski rząd. Żołnierze polscy (domena publiczna). Na koniec chciałbym zapytać o Pańską perspektywę badawczą, ponieważ wydaje mi się to bardzo interesujące. Służył Pan wiele lat w armii amerykańskiej. Czy perspektywa byłego żołnierza pozwala lepiej zrozumieć historię II wojny światowej, czy w jakiś sposób przeszkadza? Służąc w wojsku, spojrzałem z uznaniem na wiele czynników, które mają wpływ na wynik działań wojennych; często małe rzeczy mogą mieć duże oddziaływanie. Myślę jednak, że trudniej jest zrozumieć historię wojskowości, jeśli rozumie się, jak działa organizacja wojska i podejmowanie pięćdziesięciu lat uczę się historii wojskowości, ale jest kilka rzeczy, o których nie można dowiedzieć się z książek. Uważam, jak napisał rzymski historyk Tacyt, że „tylko umarli widzieli koniec wojny” i że ludzie miłujący wolność muszą zawsze być gotowi bronić swojej wolności przed tymi, którzy próbowaliby im ją książkę Roberta Forczyka pt. „Fall Weiss. Najazd na Polskę 1939”Robert Forczyk„Fall Weiss. Najazd na Polskę 1939”40,99 złTytuł oryginalny: „Case White. The Invasion of Poland in 1939”Wydawca: Dom Wydawniczy RebisTłumaczenie: Jan Szkudliński
Konix napisał(a):Nie uploaduje tego do neta bo mam za wolnego neta.....bardzo długo trzeba było by czekac A nie możesz nastawić na noc aby się uploadowało . A jak nie to podzielić na kilka części i po kolei jak będziesz miał czas hitman_pl napisał(a):A przez jaki program to zrobiłeś!!?? Też dobry pomysł. Może nie jest to takie trudne Mógłbyś podać program i co i jak należy po kolei zrobić jarosss ~user Posty: 311Dołączenie: 20 Lip 2005, 11:04Miejscowość: GdyniaPochwały: 6 przez Konix 10 Cze 2006, 17:01 Kod: Zaznacz wszystko Programik + plik z zapisaną konfiguracją tej intalacji od spolszczenia mój plik Instalator Heroes 5 folder z plikami ze spolszczeniem. zmienić nazwę wyświetlaną przy instalacji w kolejnej zakładce...informacje...i tak dalej tego tam jest pełno. obrazek w tle instalacji...i przy oknie instalacyjnym:) Programik jest taki łatwy, że każdy da rade Zróbcie sobie swoje instalacje Konix ~user Posty: 54Dołączenie: 26 Kwi 2006, 00:55Pochwały: 1 przez jarosss 10 Cze 2006, 19:01 dzięki Konix A wiesz może jak da się przerobić płytę Heroes V ANG na PL. Chodzi mi o to aby odrazu jak instaluję heroes'ów była to wersja Polska. jarosss ~user Posty: 311Dołączenie: 20 Lip 2005, 11:04Miejscowość: GdyniaPochwały: 6 przez hitman_pl 10 Cze 2006, 19:51 jarosss napisał(a):A wiesz może jak da się przerobić płytę Heroes V ANG na PL. Chodzi mi o to aby odrazu jak instaluję heroes'ów była to wersja Polska. Też mam takie pytanie bo nie moge zainstalować patcha Dzięki za programik Konix!! Ghz Celeron D Prescott, 512mb + 256mb RAM DDR 400mhz, GeCube Radeon 9550 Extreme rev 128mb/128bit !!! hitman_pl ~user Posty: 51Dołączenie: 09 Cze 2006, 15:51Miejscowość: Zagórów przez karolxx 10 Cze 2006, 21:40 Nasiek ale co to sa te proxy i ta nazwa co podałes to jakis program czy co ??? i dalej nie moge sciagnac patrow 2 i 3 "Tylko umarli widzieli koniec wojny"- Platon Sempron 3000; gigabyt K8NE; galaxy 6600 (narazie);1gb kingston 400mhz; 80gb samsung karolxx ~user Posty: 73Dołączenie: 15 Lis 2005, 16:45Pochwały: 1 przez jarosss 10 Cze 2006, 22:29 Ściągnij z neta przeglądarkę internetową Opera albo Firefox i będziesz mógł pobrać bez problemu jarosss ~user Posty: 311Dołączenie: 20 Lip 2005, 11:04Miejscowość: GdyniaPochwały: 6 przez karolxx 11 Cze 2006, 02:31 ok dzieki wszystko juz chodzi "Tylko umarli widzieli koniec wojny"- Platon Sempron 3000; gigabyt K8NE; galaxy 6600 (narazie);1gb kingston 400mhz; 80gb samsung karolxx ~user Posty: 73Dołączenie: 15 Lis 2005, 16:45Pochwały: 1 przez hitman_pl 11 Cze 2006, 14:40 kozub 2 napisał(a):ma ktoś spolszczenie do homm5 Ale leń nawet niechce ci się szuakć!!! Jak dobrze poszukasz to znajdzisz o ile sie nie myle są 3 linki podane na 4 stronie chyba!!! Ghz Celeron D Prescott, 512mb + 256mb RAM DDR 400mhz, GeCube Radeon 9550 Extreme rev 128mb/128bit !!! hitman_pl ~user Posty: 51Dołączenie: 09 Cze 2006, 15:51Miejscowość: Zagórów przez kozub 2 11 Cze 2006, 14:44 tylko że ja potrzebuje spolszczenie w którym mi nie zniknąl nazwy budynków w z jednym tak miałem. jak masz dobre spolszczenie to prześlji na @ kozub 2 ~user Posty: 2Dołączenie: 11 Cze 2006, 14:04 przez michal_michael 11 Cze 2006, 15:36 adam871 napisał(a):Po rozpakowaniu pliki z folderu video należy skopiować do folderu video, ktory znajduje sie w folderze zainstalowanej gry ...np. D:\Program Files\Ubisoft\Heroes of Might and Magic V\videoi zatwierdzic zmiane plikow !!!Pliki zas z folderu data skopiowac do folderu data, ktory znajduje sie w folderze zainstalowanej gry ...np. D:\Program Files\Ubisoft\Heroes of Might and Magic V\datai zatwierdzic zmiane plikow !!!Po rozpakowaniu pliki z audio\cs należy skopiować do folderu audio\cs, ktory znajduje sie w folderze zainstalowanej gry ...np. D:\Program Files\Ubisoft\Heroes of Might and Magic V\audio\csPo tej wlasnie "operacji" macie w pelni spolszczona gre I pozostaje Wam tylko juz granieKod: Hasło do rozpakowania partowKod: Tu masz pełne i dobre spolszczenie. Sam je ściągnołem i jest OK ! Wszystko jest spolszczone - teksty, dialogi, video. michal_michael ~user Posty: 1519Dołączenie: 19 Maj 2006, 20:51Pochwały: 114 przez hitman_pl 11 Cze 2006, 19:57 kozub 2 napisał(a):tylko że ja potrzebuje spolszczenie w którym mi nie zniknąl nazwy budynków w z jednym tak miałem. jak masz dobre spolszczenie to prześlji na @ Czy ty chory jesteś!! Przecież 240mb nie wyśle ci pocztą chyba że chcesz samen napisy to ok!!! Odp czy chcesz same napisy!! Ghz Celeron D Prescott, 512mb + 256mb RAM DDR 400mhz, GeCube Radeon 9550 Extreme rev 128mb/128bit !!! hitman_pl ~user Posty: 51Dołączenie: 09 Cze 2006, 15:51Miejscowość: Zagórów przez nasiek 11 Cze 2006, 22:39 Macie tutaj to samo tyle ze na rapidshare jak ktos woli : Kod: Zaznacz wszystko do rozpakowania : Kod: Zaznacz Jeden świat, jedno życie ... jeden Ekwador !!! nasiek ~user Posty: 190Dołączenie: 08 Paź 2005, 19:42Miejscowość: Lubin przez jarosss 15 Cze 2006, 00:59 Czy u Was są spolszczone Cele misji ? Bo u mnie jest tam wszystko po angielsku ?? jarosss ~user Posty: 311Dołączenie: 20 Lip 2005, 11:04Miejscowość: GdyniaPochwały: 6 przez piotrp_1990 16 Cze 2006, 11:47 mógłby ktoś wrzucic to spolszczenie na inny serwer np. file factory tak żeby można było ściągnąć odrazu te 200 mb w jednym pliku piotrp_1990 Posty: 756Dołączenie: 08 Mar 2006, 16:27Pochwały: 25 GG przez Precel 16 Cze 2006, 12:21 piotrp_1990 napisał(a):mógłby ktoś wrzucic to spolszczenie na inny serwer np. file factory tak żeby można było ściągnąć odrazu te 200 mb w jednym pliku nikt nie moze Czlowieku nie zawracaj ludziomo glowy duperelami Dołączenie: 02:14:25Ostatni post: 15:22:24dziękuje za wspaniałe chwile... ale trzeba wiedzieć kiedy z sceny zejść niepokonanymto by było na tyle....verba volant, scripta manent ! Precel ^zasłużony Posty: 10223Dołączenie: 29 Kwi 2005, 02:14Pochwały: 639 przez STRINGER 24 Cze 2006, 20:07 czy te party na str 5 są w końcu dobre czy fake ?? przeczytałem temat i troche sie w tym zagmatwałem Właśnie ściągam 3 parta (ostatniego) i nie wiem czy dobrze robię?? STRINGER ~user Posty: 1546Dołączenie: 01 Maj 2006, 19:51Miejscowość: z B(rz)ydgoszczyPochwały: 85 przez STRINGER 24 Cze 2006, 20:13 dziex! Właśnie ściągnąłem i bez obaw wypakowałem! Wszystko działa jak należy ale nie mam polskiej czcionki! czy da się coć z tym zrobić (zamiast polskich liter mam spacje) (czy to wina wersji EU) STRINGER ~user Posty: 1546Dołączenie: 01 Maj 2006, 19:51Miejscowość: z B(rz)ydgoszczyPochwały: 85 Powróć do Spolszczenia Kto jest na forum Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość
Start / Cytaty / Tylko umarli widzieli koniec wojnyTylko umarli widzieli koniec wojny. Zgłoś błądZgłoś błądKategorieczłowiekśmierćwojna PlatonPlaton (gr. Πλάτων, Plátōn, ur. 427 prawdopodobnie w Atenach (wg niektórych świadectw na wyspie Eginie), zm. 347 w Atenach) (inne źródła podają, że żył 428-348 Był twórcą systemu filozoficznego zwanego obecnie idealizmemplatońskim. Zaciekle zwalczany przez jednych, broniony przez innych, system Platona w ten czy inny sposób obecny jest stale w europejskiej tradycji filozoficznej. Podstawą systemu Platona było przyjęcie, że prawdziwy wieczny byt to idee, a rzeczywistość materialna jest jedynie odbiciem wiecznotrwałych, niezmiennych idei. Zdaniem Platona, relacja między światem idei a światem rzeczywistym jest podobna do relacji prawdziwych przedmiotów i ich odbić w mętnym świetle. Wymagało to przyjęcia istnienia swoistego mechanizmu "emanacji" idei w przedmioty materialne. Mechanizm ten jest - zdaniem Platona - niedoskonały; na drodze od idei do przedmiotów materialnych następuje wiele przekłamań, podobnie jak to jest z odbiciem przedmiotów w migotliwym świetle świecy. Wyjaśnia to niekompletność, zmienność i niedoskonałość świata materialnego. Teorię zmiany zaczerpnął Platon od Heraklita. Zmiana była dla Platona złem, ponieważ z każdą zmianą wszystkie rzeczy oddalają się coraz bardziej od pierwotnych idei. Przeciwieństwem zmiany jest stałość, która wg Platona jest czymś boskim. Dlatego świat materialny jest zły, a świat duchowy - jako niezmienny - jest dobry. Świat idei Platon wyobrażał sobie niemal "namacalnie". Świat ten składał się z nieskończonej liczby idealnych i doskonałych obiektów, takich jak np. bryły platońskie, które są bardziej "realne" i "rzeczywiste" od przedmiotów materialnych. Obiekty te są "wieczne", co znaczy, że nie były nigdy stworzone, ani nie mogą ulec zniszczeniu. Idee tworzą hierarchię - najwyższą ideą jest idea dobra, obdarzająca inne idee bytem i poznawalnością. Naczelnymi ideami u Platona były: dobro, piękno i prawda. Idea była dla Platona piątym i ostatnim etapem, który należy przejść, żeby osiągnąć doskonałość. Pozostałe to kolejno: nazwa, definicja, obraz i wiedza. Wikipedia
tylko umarli widzieli koniec wojny